A Ty całuj mnie...!
Zasady dobrego wychowania wyraźnie opowiadają się po stronie publicznej powściągliwości, co oznacza, że przebywając z innymi ludźmi, powinniśmy ograniczyć okazywanie uczuć partnerowi właściwie do minimum. Niestety, czasami emocje biorą górę i wówczas zamiast kierować się rozumem, posłusznie słuchamy rozpalonego serca.
Najczęściej nie znajduje to jednak aprobaty w oczach starszego pokolenia. Ludzie mający na swoim koncie już wieloletnie, kilkudziesięcioletnie małżeństwa i gromadę wnuków zostali wychowani w zupełnie innej kulturze i dzisiejsza swoboda obyczajów rzadko kiedy jest przez nich akceptowana. Będący w stanie zaakceptować fakt, że ich ukochany wnuczek mieszka z partnerką na tzw. kocią łapę, najczęściej nie tolerują już publicznego okazywania sobie uczuć. Całujący się namiętnie w parku nastolatkowie wywołują na ich twarzach grymas, a nierzadko słyszą z ich ust przykry komentarz na temat obowiązujących zasad savoir vivre.
Sporadycznie wpływa to jednak jakkolwiek na ich zachowanie. Nauczeni swobody, odważni i przebojowi młodzi ludzie niespecjalnie czują się zawstydzeni, słysząc nawet najbardziej kąśliwe uwagi pod swoim adresem. Czy mają rację? Trudno jednoznacznie rozsądzić, bo po pierwsze, punkt widzenia zależy bowiem od punktu siedzenia, a po drugie, młodość ma swoje prawa. Niemniej jednak nie podlega dyskusji, że byłoby nie tylko rozsądniej, ale i piękniej, gdyby jednak uczucia okazywać sobie, wyłącznie będąc we dwoje.
Martyna Janiak